Pozostał jednak spory niedosyt
20.10.2018 r. Wiekowianka Wiekowo - Błonie Barwice 2:2 (1:1) br. Szczygieł Piotr i Siarnecki Szymon
Skład: Kapała Marek - Zacholski Wojciech. Makowski Kamil, Gogół Paweł, Kaszubski Bartłomiej, Sorbian Daniel, Sobura Zbigniew (od 58 min. Markowski Adrian), Kowalski Damian, Stępniak Krzysztof, Szczygieł Piotr kpt., Siarnecki Szymon
Rezerwowi: Szmajdziak Łukasz, Szmajdziak Bartosz, Ebertowski Michał i Śniadecki Wojciech
Nieobecni: Zawolik Damian, Lipski Marcin, Krupski Dariusz ( kontuzje), Szewczyk Fabian, Łopata Sylwester i Zoruk Michał ( nie stawili się na zbiórce), Otto Damian (sprawy osobiste), Płotka Paweł (pauza po czerwonej kartce)
Żółte kartki: Sobura Zbigniew, Szczygieł Piotr i Makowski Kamil
Już tradycyjnie jak w poprzednich przystępowaliśmy i do tego meczu ze sporymi osłabieniami. Tym razem do grona nieobecnych dołączył Marcin Lipski, najlepszy strzelec zespołu, co znacznie ograniczyło naszą siłę ognia. Mecz zaczął się dla nas wyśmienicie bo nim przebrzmiał gwizdek sędziego dający sygnał do rozpoczęcia gry już prowadziliśmy, a była to dokładnie 20 sekunda meczu. Akcję w swoim stylu zapoczątkował Damian Kowalski, który popędził po otrzymaniu piłki z lewej strony swoją prawą i z boku pola karnego wrzucił ją w pole bramkowe. Bramkarz Błoni krzyknął "moja" i przepuścił piłkę do zamykającego akcję Piotra Szczygła, który nie miał problemów z umieszczeniem jej w bramce gości. Sytuacja ta widać mocno zaskoczyła zespół gości, bo kilka minut później ponownie w głównej roli mógł być zobywca bramki, ale jego strzał bramkarz zdołał sparować na róg. W 15 minucie brzemienny w skutkach błąd popełnił nasz bramkarz, który po rzucie rożnym tak niefortunnie interweniował, że odbita przez niego piłka trafiła w plecy Kamila Makowskiego i wpadła do naszej bramki. Od tego momentu zarysowala się spora przewaga gości, którzy dużo dłużej utrzymywali się przy piłce i kilka razy groźnie strzelali na naszą bramkę, ale strzały te już z powodzeniem bronił Marek Kapała lub były one niecelne. Drugą połowę zaczęliśmy dużo lepiej niż końcówkę pierwszej. Sporo zamieszania z przodu siali Szymon Siarnecki i Damian Kowalski, ale w ich akcjach brakowało spokoju i wyrachowania. W tym czasie nawet za sprawą tego pierwszego zdobyliśmy bramkę, ale sędzia po sygnalizacji asystenta nie uznał jej dopatrując sie spalonego. Trzeba uczciwie powiedzieć, że cała trójka nie miała dzisiaj swojego dnia, a kilka ich decyzji było dla nas niezrozumiałych. W 62 minucie właśnie po kontrowersyjnym aucie goście szybko wznowili grę, a my się jeszcze nie pozbieraliśmy po "Varze" sędziów i to goście objęli prowadzenie. Nie pilnowany i mający dużo miejsca napastnik huknął z około 20 metrów, a interwenujący nasz bramkarz nie mógł dosięgnąć odchodzącej od niego piłki, która przy słupku wylądowała w naszej bramce. Utrata bramki tak podziałała motywująco na naszych zawodników, że goście znaleźli się w niezłych opałach. Pięć minut później po rogu Krzysztofa Stępniaka główka Pawła Gogóła trafia w słupek. Chwilę później wolnego Krzysztofa Stępniaka broni bramkarz, a dobitka Szymona Siarneckiego trafia w głowę obrońcy i wychodzi na róg. Ale minutę później w zamieszaniu podbramkowym największymj sprytem popisał się właśnie Szymon Siarnecki i ponownie był remis. W 75 minucie strzał z rzutu wolnego Daniela Sorbiana znowu broni bramkarz Błoni. Chcąc dobić przeciwnika minutę później nadzieliśmy się na niepotrzebną kontrę. Wracający ze wszystkich sił Wojciech Zacholski zdołał wiedząc, że jest to pole karne i by nie dać pretekstu sędziemu do odgwizdania karnego tylko lekko wybić do przodu piłkę napastnikowi gości. Ale ten moment nieco wybił go z rytmu i dał czas Markowi Kapale na wyjście z bramki i lepsze się ustawienie. Na nasze szczęście piłka trafiła go w lewą pozostawioną na boku nogę i wyszła na rzut rożny. Brawa dla obu zawodników, ale trzeba uczciwie powiedzieć, że wróciliśmy z dalekiej podróży. Po tej akcji my odpowiedzieliśmy rzutem z rogu, po którym główka Piotra Szczygła zmierzająca do bramki trafiła jak poprzednio w wykonaniu Szymona Siarneckiego w głowę obrońcy i wyszła na róg. Mecz zakończyła w 4 minucie doliczonego czasu gry kontra gości i ich niecelny strzał obok słupka. W sumie remis nie krzywdzi żadnej ze stron, a mecz mimo, że był twardy toczył się w sportowej atmosferze. Z ciekawostek można podać, że kapitanem gości był grający kilka lat temu u nas Mikołajczyk. Dzięki Miki za czas spędzony u nas i powodzenia w dalszej części sezonu.