BYĆ JAK LECH POZNAŃ
Z tą różnicą, że zapaść Lecha jest (była?) jeszcze bardziej nie do wytłumaczenia niż nasza. I co? okazuje się, że ostatnia drużyna w tabeli (jak my) z problemami kadrowymi (jak my) po niedawnej zmianie trenera (jak my). Im od złych wyników psuje się samolot, nam na tydzień pada strona internetowa . Generalnie nędza i brak racjonalnych powodów do optymizmu. Ale, jak mawiają klasycy – taka jest piłka Wielu rzeczy nie da się wytłumaczyć.
Kiedyś przecież musimy się przełamać – obu nie dopiero w KKO Z drugiej strony dla klubu takiego jak nasz – przynajmniej na razie – każdy mecz czy sezon w IV lidze to osiągnięcie i tak ponad stan, to nagroda, wyjątek i coś extra. Jasne, chciałoby się żebyśmy grali przynajmniej tak, jak te kilka lat temu, kiedy do samego końca właściwie walczyliśmy o utrzymanie, ale najwyraźniej jakość naszego zespołu spadła. Teoretycznie bardziej doświadczony zespół zupełnie nie radzi sobie z presją – no właśnie, jaką presją? Spadniemy to spadniemy, świat się nie zawali, ale walczyć trzeba i wypada.
Wiele wskazuje na to, że kluczowe w takim a nie innym scenariuszu było odejście dwóch zawodników Marków – Zdanowicza i Kapały właściwie tuż przed rozpoczęciem sezonu. To wtedy posypała się cała nasza gra obronna i najwyraźniej minie jeszcze sporo czasu zanim uda się to od nowa poskładać.
Tak czy owa wszyscy, którzy oglądają nasze mecze albo przynajmniej część z nich widzi, że mimo wyraźnych porażek w kolejnych meczach scenariusz jest w większości przypadków taki sam – mecz dość wyrównany, jeden strzał gości i dwa gole. Tak, bo mniej więcej połowę goli właściwie strzeliliśmy sobie sami. Albo dosłownie – samobóje – albo podająć wszystko jak na tacy po nawet nie szkolnych ale przedszkolnych błędach indywidualnych. Bo o ile w środku pola czy nawet ataku jest jako tako, o tyle w defensywie jest jedna wielka MA-SA-KRA. I dopóki to się nie zmieni nie mamy czego szukać w tej lidze. Tu się takich kiksów i prezentów jakie my rozdajemy na lewo i prawo nie wybacza.
Nowy (stary) trener przynajmniej do zimy nie ma wielkiego pola manewru jeśli chodzi o skład, ale z pewnością starał się będzie poprawić grę obronną, realizację założeń taktycznych oraz uzupełnić skład. Wiemy, że w trakcie rundy jest to piekielnie trudne. Do tego dochodzą permanentne nieobecności z różnych powodów zawodników, którzy jeszcze niedawno stanowili o sile zespołu.
Poza tym, wbrew pozorom, trener ma właściwie spory komfort pracy. Wiadomo, że walka o utrzymanie na tę chwilę jest poza naszym zasięgiem więc trener ma czas na budowanie nowego, młodego, głodnego gry, walki i opartego o zawodników miejscowych zespołu. A nasi wychowankowie mają, chyba jedyną i być może niepowtarzalną szansę żeby zaistnieć, zbierać może czasem bolesne, ale z pewnością niezwykle cenne doświadczenie na poziomie IV ligi po to, aby stać się dobrymi zawodnikami za rok, dwa czy trzy. Zobaczymy jak z tej szansy skorzystają.
Jeśli chodzi o sprawy kadrowe to… hmmm, może skupimy się na wzmocnieniach defensywy – w ostatnich dniach do zespołu dołączyli dwaj młodzi zawodnicy – Dawid Hyjek oraz Jakub Kunat. Mamy też nowego bramkarza – do Wiekowianki zdecydował się dołączyć doświadczony i znany większości z Was z występów u nas czy w Arkadii Dawid Boryszewski. Witamy na pokładzie. Życzymy powodzenia.
A kibiców zapraszamy na mecz, który już jutro o godzinie 14:00.