DRAMAT WIEKOWIANKI
Rezerwa: Sobura Zbigniew, Kraszewski Michał
Żółte kartki: Husejko Dominik
Dzisiejsze spotkanie było pierwszym w historii obu klubów i stąd też o sobie za wiele nie wiedzieliśmy. Taktyka na dzisiejszy mecz opracowana przez trenera to gra trzema obrońcami, pięcioma pomocnikami (z czego Szymon Rogala i Dominik Pooch to pomocnicy defensywni) i dwoma napastnikami (Marcin Lipski i Dominik Husejko). Od początku mieliśmy grać średnim pressingiem. Już w 4 min. po rzucie wolnym z odległości około 35 m w wykonaniu Marcina Lipskiego dolną piłkę broni bramkarza Odry. Chwilę później po błędzie Szymona Króla skutecznie interweniuje Adrian Włodyka. Nasza taktyka mocno utrudniała grę gospodarzom i jedynym ich sposobem była gra lewą mocniejszą ich stroną. Trzeba przyznać, że w taki sposób kilka razy przedostali się pod nasze pole karne, ale w pierwszej połowie nie wykonali praktycznie ani jednego celnego strzału. Za to my byliśmy coraz groźniejsi. W 23 min. po prostopadłym podaniu na czystą pozycję sam na sam z bramkarzem wyszedł Dominik Husejko, ale zamiast skutecznego strzału zwolnił akcję, wykonał niepotrzebne kółeczko i szansa na prowadzenie przepadła. Do przerwy duże szanse na zdobycie bramki miał Grzegorz Szynkowski. Jego pierwszy strzał obronił bramkarz, a drugi minimalnie przeszedł obok słupka. Druga połowę rozpoczęliśmy podobnie jak pierwszą i widać było coraz wyraźniej, że gospodarze nie mają żadnego pomysłu na zdobycie bramki. W 55 min. katastrofalny błąd popełnił Szymon Król, który w niegroźnej sytuacji tak niefortunnie wybijał piłkę głową na róg, że ta wpadła w samo okienko naszej bramki. Trzeba uczciwie powiedzieć, że winni tu byli także nasz bramkarz i obrońcy, którzy nie przekazali informacji, że za plecami Szymona w bliskiej odległości nie było przeciwnika. Gdyby Szymon nie dotknął piłki wyszłaby ona poza pole gry. Mimo utraty tak pechowej bramki cały czas atakowaliśmy starając się wyrównać. W 75 min. bramkarz gospodarzy w polu karnym fauluje wprowadzonego minutę wcześniej Patryka Tulina, ale sędzia puszcza tę akcję. Dopiero kiedy zobaczył, że Patryk nie podnosi się z ziemi przerwał ją, ale mimo naszych protestów nie podyktował rzutu karnego. Patryka z boiska znieśli jego koledzy i na tym zakończył się jego udział w tym meczu (w drodze powrotnej został w szpitalu w Koszalinie). W jego miejsce wszedł Wojciech Śniadecki, dla którego było to debiut w IV lidze. Mimo tych przeciwności losu w dalszym ciągu staraliśmy się odrobić stratę. W 80 min. szarżującego w polu karnym Grzegorza Szynkowskiego fauluje bramkarz. Tym razem sędzia bez wahania pokazał na 11 m. Skutecznym strzelcem okazał się Dominik Pooch. I tu można gdybać, czy należało się cofnąć i bronić wyniku, czy też spróbować dobić przeciwnika. Trener wybrał ten drugi wariant i niestety przegrał, bo pięć minut później nadzieliśmy się na jedyną, ale na nasze nieszczęście skuteczną kontrę po prawej stronie. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry mieliśmy szansę na wyrównanie, ale po strzale Marcina Parusa piłka trafiła w słupek. Z przebiegu gry nie zasłużyliśmy na tę porażkę, ale to dzisiaj gospodarzom bardziej sprzyjało szczęście. Szkoda straconych punktów. Zawodnikom zaś należą się podziękowania za wiarę i walkę do ostatniej sekundy.