Czwarta wyjazdowa porażka, z trójką sędziowską w roli głównej.
08.10.2016 r. Orzeł Wałcz - Wiekowianka Wiekowo 2:0 (0:0)
Skład: Popławski Robert - Zacholski Wojciech, Kępka Kamil kpt. (od 30 min. Hawryluk Tomasz), Kubicki Szymon, Denkiewicz Rafał, Cisek Jacek, Śniadecki Wojciech, Kowalski Damian, Balcerek Karol, Hliwa Kacper, Tulin Patryk
Rezerwowi: Szmajdziak Łukasz
Nieobecni: Szczygieł Piotr (pauza po 4 ż.k.), Szczepaniak Mateusz (choroba), Radzimowski Kamil (wyjazd zagranicę), Kapała Marek (odmówił wyjazdu nie podając przyczyn), Siwicki Kamil i Malec Jakub (na dwie godziny przed wyjazdem powiadomili trenera, że są kontuzjowani), Zoruk Michał i Zbylut Kamil (przewidziani byli do gry w juniorach)
Żółte kartki:Balcerek Karol, Kubicki Szymon x 2, Zacholski Wojciech, Cisek Jacek, Hliwa Kacper.
Czerwona kartka: Kubicki Szymon w konsekwencji dwóch żółtych.
Z różnych względów na tak ważny mecz pojechaliśmy gołą jedenastką i praktycznie w rezerwowym składzie. Co prawda gospodarze także wystąpili w mocno osłabieni, ale marna to pociecha. Od samego początku było widać, że obie drużyny nastawiły się na uważną grę w obronie i cierpliwe czekanie na błędy przeciwnika. Gospodarzom pozwalaliśmy długo grać piłką, co też czynili, ale głównie na swojej połowie. My zaś przeprowadzaliśmy goźne kontry, po których stwarzaliśmy sytuacje bramkowe. W 12 minucie po rzucie wolnym i zamieszaniu w polu karnym gospodarzy strzał Karola Balcerka z nawyższym trudem broni bramkarz Orła. Kilka minut później z wolnego uderza Patryk Tulin, ale piłkę bez trudu łapie bramkarz, bo było to więcej podanie niż strzał. Gospodarze w tym czasie nie mogąc przedostać się w nasze pole karne oddali trzy bardzo niecelne strzały z dystansu i mieli jeden rzut rożny. W 25 minucie mocno spóźniony napastnik gospodarzy po wybiciu piłki przez Kamila Kępkę na wyprostowanej nodze trafia w jego nogę, a Kamil pada jak ścięty na murawę boiska. Sędzia odgwizduje co prawda faul i dopiero po dłuższej chwili, kiedy zobaczył rozoraną kostkę naszego kapitana karze zawodnika Orła, ale mimo naszych protestów tylko żółtą kartką. Schodząc na przerwę od obiektywnych miejscowych kibiców słyszeliśmy uwagi, że był to brutalny faul na wyłącznie czerwoną kartkę. Po pięciu minutach zabiegów lekarzy okazało się, że Kamil nie jest zdolny do dalszej gry i w jego miejsce musiał wejść Tomasz Hawryluk, co wymagało zmian w ustawieniu. Gospodarze chcieli ten moment wykorzystać i mocno nas natarli, ale poza kilkoma zamieszaniami w polu karnym i niecelnym strzalami do przerwy nic więcej nie zrobili.
Po przerwie gospodarze nieco odważniej nas zaatakowali, ale przeszkodą nie do przebycia był dzisiaj Robert Popławski, który w 52 minucie broni groźny strzał i dobitkę, a w 60 końcami palców zbija piłkę na słupek po strzale z 18 metrów. My w 70 minucie odpowiedzieliśmy kontrą prawym skrzydłem w wykonaniu Kacpra Hliwy, po którego dośrodkowaniu zamykający akcję Damian Kowalski mając praktycznie pustą bramkę z około 7 metrów przeniósł w sobie tylko znany sposób piłkę nad poprzeczką. Była to akcja za trzy punkty dla nas. W 77 minucie w roli głównej wystąpił tym razem sędzia liniowy. Po strzale z dystansu piłka odbiła się od poprzeczki, trafiła w linię od strony boiska i wyszła na piąty metr, gdzie złapał ją Robert Popławski. Dopiero wtedy liniowy jak oparzony zaczął biec wymachując chorągiewką w kierunku linii środkowej. W pierwszej chwili nikt nie wiedział co się dzieje, tym bardziej, że sami zawodnicy Orła nie reklamowali tej sytuacji. Dopiero po chwili sędzia główny wskazał na środek, a po naszych protestach i konsultacji z liniowym potwierdził swoją decyzję. Jeszcze kilka chwil trwało zamieszanie i nasze protesty, ale wiedzielismy już, że bramka została uznana. Za niesportowe (co w pełni potępiamy i co po meczu zostało przekazane zawodnikowi ) zachowanie z boisk, po drugiej żółtej kartce wyleciało Szymon Kubicki. Postawiło to nas w bardzo trudnej sytuacji, ale nie mając nic poza stratą następnej bramki mocno przycisnęliśmy gospodarzy, a motorem napędowym zespołu w tym momencie był Wojciech Zacholski, który 83 minucie trafił w poprzeczkę. Gospodarze wykorzystali tę sytuację i przeprowadzili szybką kontrę, ale drogę do bramki zagrodził im znowu Robert Popławski. Atakując praktycznie całym zespołem z odsłoniętymi tyłami nadzieliśmy się na kontrę w doliczonym czasie gry i dopiero wtedy gospodarze zdobyli prawidłową bramkę, a Robert przy strzale z 7 metrów praktycznie w okienko nie miał nic do powiedzenia. Szkoda straconych kolejnych punktów, bo gdyby nie kardynalne pomyłki sędziowskie, nie wiadomo kto wyjechał by z trzema punktami. Osobnym tematem jest postawa części naszych miejscowych zawodników. Bardzo ciekawi jesteśmy opinii zdecydowanych zwolenników grania tylko własnymi i na dodatek miejscowymi wychowankami. Dotychczasowy przebieg rozgrywek potwierdzo tylko, że czeka nas mnóstwo pracy, przy której potrzeba będzie dużo cierpliwości i spokoju. Zapewne jeszcze nie raz dane nam będzie przełknąć gorycz porażki, które najmocniej bolą przy wyrównanych meczach. Na koniec życzmy Kamilowi szybkiego powrotu do zdrowia.
P.s. Po meczu sprawdziliśmy ukształtowanie terenu w naszej bramce. Było ono takie, że przy odbiciu się piłki za linią bramkową nie mogła ona wrócić na piąty metr, bo byłoby to wbrew prawom fizyki, ale oczywiście nie wbrew prawom sędziowskim, które są jak wyroki boskie nie zbadane.
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.