Dreszczowiec w Będzinie
30.10.2021 r. Vimobilia Będzino - Wiekowianka Wiekowo 1:2 (0:1) br. Kowalski Kamil i samobójcza
Skład: Maciejewski Kacper - Kruk Dominik, Szczygieł Piotr kpt., Madera Kajetan (od 84 min. Stępniak Krzysztof), Sorbian Daniel, Pooch Dominik, Ponurko Mateusz, Wasilewski Dawid, Zawolik Damian (od 65 min. Sobolewski Aleksander), Lipski Marcin, Kowalski Kamil (od 90 min. Kołodziejczyk Cezary)
Rezerwowi: Gołofit Gabriel, Wąsowicz Kacper, Wieczorek Adrian, Szynkowski Grzegorz
Nieobecni: Madejek Maksymilian i Markowski Adrian (praca), Kwiecień Szymon (kontuzja)
Żółte kartki: Wasilewski Dawid, Zawolik Damian, Kowalski Kamil i Ponurko Mateusz
Czerwone kartki: Maciejewski Kacper
Spotkanie drugiego i trzeciego zespołu w grupie zapowiadało się jako hit kolejki i grę o sześć punktów. Oba zespoły przystąpiły do tego meczu mocno skoncentrowane i bojowo nastawione. Jak się później okazało za tę bojowość zespoły zapłaciły żółtymi (10) i czerwonymi kartkami (3), i oba kończyły zawody w okrojnych składach. Pierwsza połowa była bardzo wyrównana z lekką przewagą naszego zespołu, ale sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo, co dobrze świadczy o formacjach obronnych obu zespołów. W 11 minucie po błędzie naszego kapitana tylko dzięki bardzo dobrej postawie naszego bramkarza Kacpra Maciejewskiego zachowaliśmy czyste konto. Nasze próby pokonania bramkarza gospodarzy górnymi piłkami kończyły się niepowodzeniami, bo rosli obrońcy i bramkarz dobrze radzili sobie w powietrzu. Trzeba więc było wymyślić coś innego, spróbować może gry dołem i tak też się stało. W 40 minucie Kamil Kowalski mocnym strzałem po ziemi z około 20 metrów tuż przy słupku umieścił piłkę w siatce gospodarzy. Od początku drugiej połowy zdeterminowani gospodarze w sposób bardzo agresywny starali się nas zdominować i utrudniali nam jak tylko mogli życie, przez co mieliśmy problemy z dłuższym utrzymaniem się przy piłce. Gra stawała sie coraz ostrzejsza, musiały się więc posypać kartki. Sędzia, który na początku meczu sam sobie ustawił wysoko poprzeczkę jeżeli chodzi o karanie fauli całkowicie stracił kontrolę w tym segmencie meczu i często podejmował decyzje w sposób bardzo nerwowy popełniając szereg istotnych błędów. W 60 minucie wchodzący w pole karne przeciwnika Kamil Kowalski wygrał grę o pozycję, ale sędzia przerwał akcję odgwizdując jego rzekomy faul, chyba bał się, że ta akcja może skończyć się bramką dla naszego zespołu. Ostatni kwadrans to był istny horror dla obu zespołów. Najpierw w 78 minucie interwencję Piotra Szczygła, który w polu karnym spod nóg napastnika gospodarzy wybił piłkę daleko na aut sędzia zakwalifikował jak przewinienie i pokazał na wapno. Kacper Maciejewski wyczuł intencje strzelca, ale mocny strzał przełamał jego ręce i po odbiciu się od słupka piłka wpadła tuż za linią do naszej bramki. Samo podyktowanie rzutu karnego i utracona bramka spowodowały, że Kacper nie wytrzymał nerwowo i skrytykował decyzję sędziego za co dostał czerwoną kartkę. Między słupkami naszej bramki stanął Marcin Lipski. Gospodarze wszelkimi możliwymi środkami starali się nas dobić, ale robili to głównie niedozwolonymi środkami za co słusznie sypały się kartki różnego koloru. Wejście w 84 minucie doświadczonego Krzysztofa Stępniaka uporządkowało naszą grę w środku pola, zaczęliśmy dłużej utrzymywać się przy piłce. Gospodarze chcą ją nam odebrać uciekali się do fauli często bardzo brutalnych. Po jedym z nich na Dawidzie Wasilewskim idący na dzika zawodnik gości wyleciał z boiska. Sił y się więc wyrównały. Po kolejnym faulu gospodarzy w 90 minucie mieliśmy rzut wolny z około 20 metrów. Do piłki podszedł niezykle skuteczny w tego typu sytuacjach Dominik Pooch. Piłkę po jego uderzeniu bramkarz gości zdołał lekko strącić, ale zrobił to tak niefortunnie, że trafiła ona w obrońcę gospodarzy i wpadła do ich bramki. Po stracie bramki gospodarze niezykle sfrustrowani mimo doliczonych przez sędziego 5 minut poza drugą czerwona kartką niewiele mogli zrobić. My by nie drażnić złego staraliśmy się trzymać piłkę na ich połowie. Wielkie słowa podziękowania i podziwu dla naszego zespołu z mistrzowsko rozegraną końcówkę, ale i też za cały mecz, w którym mimo siły fizycznej po stronie gospodarzy nie daliśmy się im zdominować, a żaden z naszych zawodników nie cofnął nogi wiedząc często czym to dla niego może się skończyć. Jest to już kolejny po Głazie, Sławie mecz, w którym w samej końcówce odwracamy losy meczu. Świadczy to, że jesteśmy mocni psychicznie i mamy siły fizyczne i pomysł jak to zrobić. Za tydzień u siebie podejmujemy Radew.