Druga połowa należała do lidera
20.11.2021 r. Wiekowianka Wiekowo - Mechanik Bobolice 0:4 (0:0)
Skład: Markowski Adrian - Kruk Dominik (od 82 min. Wieczorek Adrian), Szczygieł Piotr kpt., Madera Kajetan, Sorbian Daniel, Ponurko Mateusz, Pooch Dominik, Wasilewski Dawid (od 82 min. Gołofit Gabriel), Zawolik Damian (od 82 min. Szynkowski Grzegorz), Stępniak Krzysztof, Lipski Marcin (od 75 min. Sobolewski Aleksander)
Rezerwowi: brak
Nieobecni: Maciejewski Kacper (pauza po cz. k.), Kowalski Kamil (praca), Kwiecień Szymon i Kołodziejczyk Cezary (leczą kontuzje), Wąsowicz Kacper i Madejek Maksymilian (sprawy osobiste)
Żółte kartki: Szczygieł Piotr i Ponurko Mateusz
W porównaniu do poprzedniego meczu poza Kamilem Kowalskim trener miał do dyspozycji wszystkich zawodników, a to było grawancją, że spróbujemy podjąć walkę ze zdecydowanym liderem i tak też było. Pierwsza połowa to bardzo dobra gra w wykonaniu obu zespołów. Goście starali się szybko i zdecydowanie przejąć inicjatywę i ustawić sobie mecz, ale my podjęliśmy wyzwanie i z upływem czasu gra się wyrównała. Co prawda w 15 munucie goście mogli objąć prowadzenie, ale kapitalna akcja Adriana Markowskiego na granicy pola bramkowego uratowała nas od utraty bramki. Była to najlepsza sytuacja gości w pierwszej polowie, co w obliczu siły ognia jaką dysponuje Mechanik z przodu bardzo dobrze świadczyło o naszej grze obronnej. Z upływem czasu odpychaliśmy gości coraz dalej od naszego pola karnego, coraz częściej byliśmy natomiast w okolicach pola karnego gości, mieliśmy kilka rzutów rożnych i wolnych, mieliśmy też swoje sytuacje na objęcie prowadzenia (Dawid Wasilewski). Brakowało nam Kamila Kowalskiego, który dynamicznymi wejściami w pole karne mógł stawarzać przewagę. Oczywiście taka gra z naszej strony wymagała dużego zaangażowania i sporego wysiłku. I tu wielkie uznanie dla naszych zawodników, bo nikt z nich nie kombinował, a czy może starczy mi sił na cały mecz tylko ze wszystkich sił walczył jak mógł i za to wielki szacun. Początek drugiej połowy to ponownie lekka przewaga gości. W 57 minucie mając w swoich szeregach niesamowitego Jabłońskiego po błędzie naszej obrony goście wyszli na prowadzenie, co przyjęli wielkim wybuchem radości. Utracona bramka zapewne miała jakiś wpływ na naszą grę. W 68 minucie po faula Piotra Szczygła do piłki ustawionej około 20 metrów od naszej bramki podszedł ponownie Jabłoński. Precyzyjnie uderzona piłka wylądowała prawie w okienku naszej bramki. Utrata drugiej bramki mentalne podłamała naszych zawodników i mimo, że dalej starali się walczyć jasnym było, że nie wierzyli już w odwrócenie losów tego meczu. Trener chcąc dać pograć wszystkim zawodnikom w ostatnim kwadransie wprowadził na boisko wszystkich rezerwowych. W ostatnich kilku minutach goście bezlitośnie wykorzystali nasze błędy i podwyższyli swoje prowadzenie. Najpierw w 85 minucie po rzucie wolnym do wyplutej przez naszego bramkarza piłki dopadł Saganowski i skierował ją do naszej bramki. My odpowiedzieliśmy akcją prawą stroną w wykonaniu Aleksandra Sobolewskiego, który po ograniu dwóch obrońców skierował piłkę do Gabriela Gołofita, który nie zrobił jednak z niej większego użytku. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry fatalny błąd popełnił właśnie Aleksander Sobolewski, który wycofują piłkę do naszej obrony zrobił to tak niefortunnie, że dopadł do niej Jabłoński i podwyższył wynik na 4:0 dla gości. Końcowy wynik nie odzwierciedla jednak tego co działo się na boisku, o czym świadczy głośne fetowanie przez gości zwycięstwa na środku boiska. Trzeba docenić klasę naszego sobotniego przeciwnika i już dzisiaj pogratulować mu awansu do 4 ligi. Cały mecz mimo dosyć twardej gry z obu stron toczył się w sportowej atmosferze i nikt nikomu ze złości lub po prostu z bezsiloności nie chciał zrobić krzywdy. Kierując się zasadą szacunku dla przeciwnika organizatorzy tego spotkania na prośbę kierownictwa zepołu gości udostępnili w swojej części strefy technicznej miejsce i niezbędny sprzęt do przygotowania posiłku dla zawodników gości, bo przecież dlaczego nie?. Po zakończonym meczu pozwoliliśmy także kilku wydawało się kibicom Mechanika na podejści do szatni zespołu gości by pogratulować swoim zawodnikom zwycięstwa, bo przecież łączy nas piłka. W związku z tym, że zrobiło się małe zamieszanie później poprosiliśmy ich o opuszczenie tej strefy i udanie się do wyjścia ze stadionu. I tu się zrobił problem bo posileni piwem kibice nie chcieli tego zrobić. Dopiero po niepotrzebnych przepychankach i spóźnionej interwencji kierownictwa drużyny gości udało się ich wyprosić, ale prawdziwy kibic nie może być spełnionym kibicem kiedy nie nawtyka czegoś przeciwnikowi. Jeden z niechęcią opuszczających to miejsce "pogratulował" naszym zawodnikom walki słowami "ale dostaliście wpie...l. No cóż można i tak, ale gdy dodamy jeszcze do tego, że kilku z nich odmówiło zapłaty za bilet wstępu na mecz mamy całkiem wyraźny stan kultury w wielkim mieście Bobolice. Prezes próbując ratować honor sam zapłacił za te bilety i chwała mu za to. Panie Prezesie macie fajny zespół gracie ładną piłkę ale zasłanianie sie tym, że nie zna Pan tych gości osobiście, to naprawdę pokrętne tłumaczenie. Chyba następnym razem nie będziemy już tacy gościnni. Po opuszczeniu stadionu przez ostatnich gości i sędziów odbyło się spotkanie zarządu z zawodnikami, na którym trener i prezes podziękowali zawdnikom za dobrą postawę. Przed nami przerwa zimowa. Podsumowanie rundy jesiennej, plan przygotowań i cele sportowe na rundę wiosenną zostaną przedstawione w najbliższym czasie. Prosimy o odwiedzanie naszej strony.