Jesienne zaległości wyrównane
05.04.2023 r. Wiekowianka Wiekowo/Szkoła Dobiesław - MKS Rozwój Koszalin 0:2 (0:0)
Skład: Staniszewski Dawid - Boryczka Tomasz, Lichocki Julian, Kiełczewski Oliwier kpt., Lis Jakub, Wyrostek Mateusz, Brzeziński Piotr, Wierzbicki Igor, Sikora Jakub
Na zmiany wchodził: Stachowiak Michał
Rezerwowi: brak
Nieobecni: Michalski Piotr, Chyski Kajetan i Kolanek Maksymilian (sprawy osobiste), Sady Aleksander (zwolnienie lekarskie), Różański Mikołaj, Jarotek Oliwier, Mrugalski Jakub, Sikora Alan, Gibuła Michał (przerwali treningi)
Mimo porażki zespół nasz nieźle zaprezentował się, szczególnie w pierwszej połowie. Naszym stałym i podstawowym problemem jest zbyt mała liczba zawodników rezerwowych, mimo że na papierze mamy ich 19, ale niestety papier nie gra. Nasi przeciwnicy zawsze dysponują kilkoma rezerwowymi. Rotacja powoduje bardziej równomierne rozłożenie sił na poszczególnych zawodników, jak i na cały zespół. Tak też było i w tym meczu. Trener gości, notabene nauczyciel wychowania fizycznego w SSP w Dobiesławiu dysponował liczną grupą rezerwowych i z tego korzystał. Uwidoczniło się to szczególnie w drugiej połowie. Zespół nasz podmęczony dużym wysiłkiem i problemami zdrowotnymi (Jakub Sikora) z pierwszej połowy gry nie był w stanie utrzymać tempa gry do końca meczu, i po bramkach w 35 i 48 minucie uległ 0:2 gościom z Koszalina. W ostatniej minucie meczu mieliśmy szansę na honorową bramkę, ale po faulu na Jakubie Sikorze w polu karnym i puszczonej przez słabo reagującego sędziego akcji piłkę zmierzajaca do bramki wybił obrońca gości. W tej sytuacji wiekszą korzyścia dla nas było podyktowanie rzutu karnego. Mimo wszystko podziękowania dla całego zespołu za walkę, włożony wysiłek i sporo niezłych akcji. A tak na marginesie tego meczu zastanawiać może mocno ponadstandardowa postawa trenera gości (cały mecz biegał wzdłuż linii bocznej, często daleko poza strefą ławki rezerwowych, głośno krzyczał i gestykulował, dokonywał nieprawidłowych zmian wpuszczając nowych zawodników, gdy zmieniani byli jeszcze na boisku, dyskutował z obsługą meczu itp.). Wyglądało to z jego strony jak walka o życie. Miejscowi rodzice uszczypliwie mówili, że gdyby Pan Wojciech Z. 50 % tej energii wykorzystał na poprawę jakości zajęć w szkole, w której pracuje, to ich dzieci miały by przynajmniej z tego realną korzyść. Ale to jest temat na oddzielną dyskusję i wyciąganie wniosków.