Najwyższa porażka
Rezerwowi: brak
Nieobecni: Krupski Dariusz i Gogół Paweł (kontuzjowani), Tulin Patryk, Szczepaniak Mateusz, Siwicki Kamil (grali w j. starszych, Kubicki Szymon (przerwał treningi)
Żółta kartka: Pooch Dominik
Kontuzje podstawowych zawodników obrony spowodowały, że dzisiaj tworzyło ją aż trzech młodzieżowców, co na pewno nie było naszym atutem. Na ławce zaś było tylko dwóch rezerwowych. Tak więc dzisiaj mieliśmy bardzo mało atutów w ręku i mogliśmy tylko liczyć na dobrą grę tych co wyszli na boisko. Ale tu powstał problem, bo część zawodników zamiast realizować założenia trenera realizowała swoje własne, które tylko potęgowały chaos w naszej grze. W 12 minucie po przypadkowym strzale i rykoszecie gospodarze objęli prowadzenie, my odpowiedzieliśmy pięknym golem w 18 minucie. Podanie Krzysztofa Stępniaka z rogu przepuścił Marcin Lipski, a nadbiegający Grzegorz Szynkowski uderzeniem wewnętrzną częścią stopy umieścił piłkę tuż przy słupku w bramce gospodarzy. Był to trenowany schemat rozegrania piłki z rogu. Po wyrównaniu zamiast uspokoić grę prawie wszyscy nasi zawodnicy zaczęli seryjnie popełniać błędy. W obronie panowało spore zamieszanie, mnożyły się straty piłek i nie wymuszone błędy, często wbrew założeniom faulowaliśmy w pobliżu pola karnego. W 25 minucie po wolnym tylko słupek uratował nas od straty bramki. Ale po kolejnej stracie piłki i rzucie rożnym już nie mieliśmy tyle szczęścia. Błąd krycia spowodował, że po strzale głową gospodarze ponownie objęli prowadzenie. Po utracie drugiej bramki obrona nasza przestała praktycznie grać i tylko dzięki dwóm wygranym pojedynkom sam na sam Marek Kapała utrzymał wynik do przerwy. Drugą połowę rozpoczęliśmy nieźle, ale nie potrafiliśmy wyrównać mając dwie bardzo dobre okazje. Szczególnie mógł żałować Marcin Prus, którego strzał bramkarz przerzucił nad poprzeczką. W 62 minucie po stracie piłki przez Krzysztofa Stępniaka gospodarze przeprowadzili błyskawiczną kontrę zakończoną zdobyciem trzeciej bramki. Od tego momentu na boisku była tylko jedna drużyna, my zaś biernie przyglądaliśmy się jak gospodarze strzelali nam następne bramki. Wyglądało to tak jakby ktoś naszym zawodnikom odciął zasilanie i o ten fragment meczu można mieć największe pretensje. Tak na dobrą sprawę to tylko do Marka Kapały można mieć najmniejsze pretensje, cała reszta srodze nas dzisiaj zawiodła. Wyglądało to tak jak by w sobotę cała drużyna była na imprezie, bo na trzeźwo trudno jest popełnić tyle indywidualnych błędów i podjąć tyle złych decyzji. Aż trudno uwierzyć, że ta drużyna na wyjazdach ograła Astrę, MKP czy Kluczevię. Dzisiejsza porażka definitywnie przesądziła o naszym spadku. Trzeba mieć nadzieję, że w czterech ostatnich meczach grając bez żadnego obciążenia sprawimy radość sobie i naszym kibicom, których możemy tylko przeprosić za dzisiejszą wpadkę.