Nieobecni: Gogół Paweł i Krupski Dariusz (kontuzje), Tulin Patryk i Kubicki Szymon (przerwali treningi), Szczepaniak Mateusz i Siwicki Kamil (grali w j. starszych)Zółta kartka: Rogala SzymonZ uwagi na kontuzje Pawła Gogóła i Dariusza Krupskiego problemem trenera było zestawienie linii obrony. Trzeba uczciwie powiedzieć, że nie było tu zbyt wielkiego wyboru i grali ci, którzy byli pod ręką. Pierwsze trzydzieści minut to lekka przewaga gości, ale bez sytuacji bramkowych. W 31 minucie przeprowadziliśmy akcję, która powinna zakończyć się zdobyciem bramki. Po strzale z lewej strony Grzegorza Szynkowskiego obrońca wybija krótko piłkę do której dochodzi Dominik Pooch, ale jego strzał jest zblokowany, a dobitka Marcina Parusa mija pustą bramkę. Od tego momentu goście uzyskali sporą przewagę, a w naszym polu karnym raz po raz robiło się gorąco i bramka wisiała w powietrzu. Strzał nogą i główką przeszły minimalnie obok naszej bramki. Ponowną główkę z siedmiu metrów wspaniale obronił Marek Kapała. Widać było, że zestawiona z musu linia obrony nie dawała sobie rady z coraz lepiej grającą drużyną Jezioraka. W 38 minucie po pięknym rzucie wolnym z około 18 metrów Marek Kapała mógł tylko wzrokiem odprowadzić piłkę idącą do naszej bramki. Prowadzenie gości było jak najbardziej zasłużone. W pierwszej połowie mieliśmy problemy nie tylko w obronie, ale także w konstruowaniu akcji ofensywnych. Wiele było niecelnych podań i strat piłek. Od początku drugiej połowy staraliśmy się zdobyć wyrównującą bramkę, ale szło to nam bardzo ciężko. Zamiast tego w 60 minucie po akcji lewą stroną i dośrodkowaniu nie pilnowany napastnik z 5 metrów podwyższa prowadzenie gości. Kilka minut później ponownie po akcji lewą stroną i przerzucie na prawą stronę nie kryty i nie naciskany przez obronę napastnik Jezioraka strzałem w długi róg podwyższa ich prowadzenie na 3:0. Minutę później po podaniu Bartłomieja Nowaka i błędzie obrony Grzegorz Szynkowski strzela dla nas pierwszą bramkę. Dwie minuty później po akcji prawą stroną Marcina Parusa z jego podaniu kilka metrów pod bramką z piłką mija się Marcin Lipski. Kiedy wydawało się, że jeszcze  można powalczyć i odwrócić losy meczu w 71 minucie po dalekim wykopie bramkarza i kolejnym błędzie obrony tracimy czwartą bramkę. Gra naszej obrony przypominała w tym momencie tę z rundy jesiennej. Minutę później po wrzutce w pole karne piłki przez Krzysztofa Stępniaka główka Grzegorza Szynkowskiego ląduje w siatce bramki gości. Mimo, że do końca meczu staraliśmy się jeszcze chociaż częściowo odrobić straty przypominając sobie mecz z jesieni z Iną Goleniów, kiedy to w końcówce meczu w trzy minuty strzeliliśmy dwie bramki goście nie popełnili już żadnych błędów pilnując korzystnego dla siebie wyniku. Zwyciężyła dzisiaj drużyna zdecydowanie lepsza. My przy kontuzjach obrońców i bardzo krótkiej ławce rezerwowych niewiele więcej mogliśmy  dzisiaj zrobić. Trzeba podziękować tym chłopakom, którzy byli dzisiaj do dyspozycji trenera i podjęli walkę. Osobnym sprawa jest postawa naszych zawodników z Wiekowic (Patryk Tulin i Szymon Kubicki), którzy nie mając czasu na treningi mieli czas oglądać dzisiejszy mecz z trybun. Oczywiście każdy postępuje jak uważa, ale zawodnicy mający po dwadzieścia lat powinni już wiedzieć co chcą robić, a nie płakać, że nie grają w pierwszym składzie, bo to im z urzędu się należy. Gra w piłkę to jest wyzwanie dla gości którzy mają jaja, a zdobyte tu cechy charakteru mogą tylko pomóc w życiu. Bo taki jest też celu uprawiania sportu.