Żółte kartki: Sobura Zbigniew i Sieradzki WojciechPo chyba jednak zaskakującej porażce na własnym boisku z Iskrą Białogard za wszelką cenę chcieliśmy koniecznie wygrać dzisiejszy mecz. Pomni nauczki sprzed trzech dni to my od początku mocno natarliśmy na gospodarzy. Po rogu w wykonaniu Krzysztofa Stępniaka z pierwszej piłki uderzał Grzegorz Szynkowski, ale jego mocny strzał bramkarz Olimpa sparował na róg. Dwie minuty później po akcji lewą stroną w wykonaniu Marcina Parusa, Marcina Lipskiego i Grzegorza Szynkowskiego ten ostatni płaskim strzałem umieścił piłkę w bramce gospodarzy. Gospodarze mocno podrażnieni utraconą bramką starali się jak najszybciej odrobić straty, ale na przeszkodzie stanął im Marek Kapała, który dokonywał cudów w naszej bramce. Na przestrzeni piętnastu minut wybronił trzy prawie beznadziejne dla nas sytuacje. Najpierw w 11 minucie po główce sparował piłkę idącą w okienko, w 14 minucie broni strzał z około 12 metrów, a w 26 wygrywa pojedynek sam na sam z napastnikiem gospodarzy. My prowadząc staraliśmy się spowalniać grę i wybijać z uderzenia naszych przeciwników i szybko kontrować, ale ta gra nam za mocno się nie układała.  Naszym dzisiejszym grzechem głównym była cała masa nie wymuszonych strat piłek na całym boisku przez co cały czas zagrożeni byliśmy kontrami. Całe szczęście, że dzisiaj obrońcy nie popełnili większych błędów. Przez cały mecz optyczną przewagę mieli gospodarze, którzy jeżeli już stworzyli groźną sytuacje to nie mogli w żaden sposób pokonać naszego bramkarza, dla którego był to jeden z lepszych meczy w jego karierze. Ofiarna i uporczywa walka przez 93 minuty przyniosła nam sukces. Nie był to jakiś wybitny mecz w naszym wykonaniu, ale i takie mecze należy wygrywać.