4 BRAMKI HUTNIKA
Rezerwowi: Popławski Robert i Hawryluk Tomasz
Nieobecni: Lipski Marcin (kontuzja), Kępka Kamil (praca), Król Szymon (studia), Włodyka Adrian (przerwał treningi)
Żółta kartka: Gogół Paweł
Od początku pierwszej połowy grając z silnym wiatrem uzyskaliśmy sporą przewagę. W 5 min. po rzucie rożnym w wykonaniu Krzysztofa Stępniaka główka Dariusza Krupskiego ocierając się o słupek wychodzi w autu. Chwilę później poprzeczka ratuje gospodarzy przed utratą bramki. W 11 min. dochodzi do bardzo kontrowersyjnej sytuacji. Wchodzącego w pole karne Patryka Tulina fauluje obrońca, ale sędzia mimo naszych protestów nie reaguje. Po meczu sam trener Hutnika powiedział, że był to ewidentny rzut karny. Już po raz kolejny w meczu z drużynami z okręgu szczecińskiego spotykamy się z bardzo przychylnymi decyzjami sędziów dla gospodarzy. W 20 min. popełniliśmy błąd, który kosztował nas utratę bramki. Po wykopie piłki przez bramkarza nasi pomocnicy pozwolili na spokojne przyjęcie piłki i podanie jej na lewe skrzydło. Napastnik gości wygrał pojedynek z Pawłem Gogółem i z pełnego biegu strzelił w krótki róg. Piłka po odbiciu się od słupka wpadła do siatki. Był to pierwszy i jedyny celny strzał gospodarzy w pierwszej połowie. Dziesięć minut później strzał Pawła Gogóła z 30 metrów bramkarz przenosi nad poprzeczką. Od początku drugiej połowy to gospodarze grający z wiatrem nastawili się na strzały z dystansu. Na nasze szczęście były one w większości niecelne, a te które zmierzały w światło łapał bez trudu Dawid Boryszewski. Mimo przewagi gospodarzy i kilku rzutów rożnych radziliśmy sobie nieźle w obronie. Staraliśmy się też zmienić niekorzystny wynik, ale nie mogliśmy wypracować sobie klarownej sytuacji bramkowej. Mimo, że przegrywaliśmy nie można było mieć większych pretensji do drużyny, aż do 85 minuty. Wtedy to po rzucie rożnym piłka minęła przynajmniej pięciu naszych zawodników i bramkarza wpadając bezpośrednio do siatki. Ostatnie pięć minut to okres wielkiego wstydu dla naszych zawodników, którzy praktycznie stanęli pozwalając strzelić sobie jeszcze dwie bramki. Szybko zapomnieli oni mecz z Iną i stracili całkowicie wiarę, że nawet w kilka minut można odmienić losy meczu. W drużynie brakuje prawdziwych walczaków gryzących trawę i walczących przez cały mecz, za to mamy wielu mądrali, którzy potrafią wytykać błędy innym nie widząc swoich. Norma czterech straconych bramek na mecz została więc wykonana i część zawodników wcale nie była tym mocno zmartwiona. Widać więc jak na dłoni, że drużyna wymaga gruntownego przewietrzenia, ale to temat na później.