Zabrakło niewiele....
11.09.2016 r. Sokół Karlino - Wiekowianka Wiekowo 1-0 (0-0)
Skład: Kapała Marek - Zacholski Wojciech, Szczepaniak Mateusz, Szczygieł Piotr kpt., Denkiewicz Rafał, Radzimowski Paweł, Kubicki Szymon (od 80 min. Siwicki Kamil), Kowalski Damian, Balcerek Karol, Hliwa Kacper, Śniadecki Wojciech.
Rezerwowi: Popławski Robert, Malec Jakub, Szmajdziak Łukasz
Nieobecni: Kępka Kamil i Tulin Patryk (kontuzje), Zbylut Kamil (choroba), Hawryluk Tomasz i Zoruk Michał (grali w juniorach str.), Cisek Jacek (sprawy osobiste)
Żółte kartki: Radzimowski Paweł, Zacholski Wojciech
Dzisiejszy rywal to drużyna, która nie straciła jeszcze punktu. Zdawaliśmy sobie sprawę, że czeka nas bardzo trudny mecz, ale w naszej sytuacji każdy taki będzie. Kontuzje "doświadczonych" Kamila Kępki i Patryka Tulina to mocne osłabienie. Na odprawie przedmeczowej trener przedstawił styl gry przeciwnika i ustalił taktykę. Przypominał o maksymalnej koncentracji i konsekwentnej realizacji założeń taktycznych. Przewidywał, że gospodarze od początku rzucą się na nas, by szybko strzelić bramkę i ustawić sobie mecz. Wiedzieliśmy, że ich mocną bronią są stałe fragmenty gry w bliskiej idległości od naszej bramki (rzuty wolne, rożne i dalekie wrzuty z autu). Wszystko to w trakcie meczu się potwierdziło. Grając średnim presingiem skutecznie utrudnialiśmy grę gospodarzom i kiedy się tylko zdarzało szybko kontrowaliśmy. W 5 min. po takiej kontrze prawą stroną Kacper Hliwa z ostrego kąta strzela, ale wprost w ręce bramkarza. Przez całą pierwszą połowę gospodarze grajacy długimi górnymi piłkami nie stworzyli klarownej sytuacji bramkowej. Owszem mieli kilka rzutów rożnych i dośrodkowań w pole karne, ale akcje te skutecznie były likwidowane przez naszą obronę. W ich szeregach widać było coraz większą nerwowość, bo chyba nie tak wyobrażali sobie ten mecz. Na początku drugiej połowy po akcji gospodarzy lewą stroną, grożny strzał nogami broni Marek Kapała. Widać było, że zaczęli oni więcej grać dolnymi piłkami, ale i to nie przynosiło efektu. Konsekwentna i ambitna gra naszych zawodników mimo optycznej przewagi Sokoła nie przynosiła dla nich spodziewanych efektów. W 60 min. Marek Kapała popisał się efektowną obroną w sytuacji sam na sam piąstkując piłkę na róg. Od 70 min. co jest zrozumiałe jeżeli weżmiemy pod uwagę jak przebiegały przygotowania zaczęliśmy słabnąć. Na ławce rezerwowych nie mieliśmy żadnych atutów. W 75 minucie miała jak się później okazało miejsce kluczowa akcja tego meczu. Po rzucie rożnym napastnik Sokoła chyba dosyć przypadkowo i niezbyt mocna uderzył piłkę, która dostała takiej dziwnej rotacji, że za plecami Marka Kapały wpadła w górnym rogu do naszej bramki. Chwilę później po rzucie rożnym i główce słupek uratował nas od straty bramki. Od 85 minuty nie mając nic do stracenia zaczęliśmy grać trójką obrońców, a Piotr Szczygieł przesunięty został do ataku. Widać było, że nasi zawodnicy gonili resztkami sił, ale ambitnie walczyli i to gospodarze do samego końca drżeli o końcowy wynik. Skazani przed meczem przez opinię na wysoką porażkę pokazaliśmy, że wcale tak nie musi być. Dobrze rozegraliśmy ten mecz taktycznie, ale braki kondycyjne nie pozwoliły odnieść końcowego sukcesu. Brawa dla chłopaków za ambitną grę, a nad brakami należy pracować. W sobotę derby powiatu sławieńskiego, bo przyjeżdża do nas Sława Sławno, już dziś zapraszamy na ten mecz.
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.