Z piekła do nieba
08.04.2017 r. Spójnia Świdwin - Wiekowianka Wiekowo 2:5 (2:1) br. Jaworski Patryk x2, Tulin Patryk, Parus Marcin i Śniadecki Wojciech po 1
Skład: Kapała Marek - Szczygieł Piotr kpt., Balcerek Karol, Kępka Kamil, Szczepaniak Mateusz (od 30 min. Krupski Dariusz), Rogala Szymon, Gorgol Mateusz, Parus Marcin, Kowalski Damian (od 60 min. Śniadecki Wojciech), Tulin Patryk (od 75 min. Kubicki Szymon)
Rezerwowi: Szmajdziak Łukasz
Nieobecni: Ratajczyk Bartłomiej i Wilk Mateusz (kontuzja), Szmyjda Kamil (szkoła), Zbylut Kamil i Popławski Robert (jutro będą grać w juniorach starszych), pozostali poza kadrą meczową
Żółte kartki: Szczygieł Piotr i Balcerek Karol
Od pierwszej minuty meczu widać było u naszych zawodników ogromne zdenerwowanie spowodowane chyba tym, że gospodarze nic nie musieli, a my odwrotnie. Porażka mogła nam ogromnie skomplikować życie. Wyszliśmy nastawieni ofensywnie z dwoma napastnikami i już w pierwszej minucie mogliśmy objąć prowadzenie, ale strzał Patryka Jaworskiego minimalnie minął bramkę gospodarzy. Potem jednak było tylko gorzej. W 4 minucie po rzucie rożnym gospodarze objęli prowadzenie. Utracona bramka podcięła skrzydła naszym zawodnikom. W naszych szykach zapanował chaos i ogromne zdenerwowanie, nie potrafiliśmy przytrzymać piłki i wymienić paru podań. Na nasze usprawiedliwienie trzeba dodać,że płyta boiska wyglądała jak kartoflisko i trudno było przewidzieć co zrobi piłka. W 20 minucie najpierw po błędzie Mateusza Szczepaniaka i faulu Piotra Szczygła gospodarze mieli rzut wolny z około 20 metrów. Precyzyjnie uderzona piłka wylądowała w górnym rogu naszej bramki. Do tego momentu wszyscy bez wyjątku zawodnicy grali tragicznie, a tym którzy pamiętali przed oczami stanął mecz z czasów IV ligi, kiedy to w Wałczu polegliśmy z ostatnim w tabeli Orłem. Tym razem jednak kiedy widmo kompromitacji zaglądnęło w oczy naszym zawodnikom zaczęli grać trochę lepiej. W 30 minucie po akcji prawą stroną Szymona Rogali, Patryk Tulin na raty umieścił piłkę w bramce gospodarzy. Chwilę później także po rogu mogli oni zdobyć trzecią bramkę, ale po główce piłka ocierając się o poprzeczkę wyszła w aut. Po męskiej rozmowie w szatni zawodnicy nasi wyszli na drugą połowę bardziej zdeterminowani i skoncentrowani. Ale jeszcze przez kwadrans dopóki gospodarze mieli siły za wiele nie mogliśmy zrobić. W 58 minucie po główce Patryka Jaworskiego bramkarz instynktownie przenosi piłkę nad poprzeczką. Kilka minut później za zagranie ręką w polu karnym mamy rzut karny. Jego pewnym egzekutorem okazał się Marcin Parus. Była to 65 minuta. Chwilę później w olbrzymim zamieszaniu na polu bramkowym Wojciech Śniadecki wpycha piłkę do bramki gospodarzy. Mając wynik staraliśmy się grać spokojniej i czychać na kontry. Właśnie po nich w 74 i 87 minucie po podaniach Marcina Parusa Patryk Jaworski strzelił kolejne bramki. Dopiero piąta bramka nas uspokoiła i mimo pięciu minut doliczonego czasu gry nie daliśmy gospodarzom nadziei na zdobycie bramki. Już po naszej trzeciej bramce widać było u gospodarzy, że wysiłek włożony szczególnie w pierwszej połowie zaczął dawać o sobie znać. Z uwagi na skurcze co rusz na murawę padał któryś z zawodników gospodarzy. Taka sytuacja była nam na rękę. Mimo niby wysokiego zwycięstwa wiele dobrego jeżeli chodzi o nasz zespół nie można powiedzieć. Trzeba podziękować chłopakom za zwycięstwo i za to, że potrafili odwrócić losy tego meczu na swoją korzyść. Dobre zmiany dali rezerwowi. W przedświąteczną sobotę gramy z liderem Sokołem Karlino. Może nasi zawodnicy postarają się o jakiś świąteczny prezent dla kibiców.