Było ciężko.
22.08.2020 r. LZS Kowalewice - Wiekowianka Wiekowo 0:3 (0:1) br. Zawolik Damian, Pooch Dominik i Szynkowski Grzegorz
Skład: Markowski Adrian - Kruk Dominik, Szczygieł Piotr kpt. (od 82 min. Szynkowski Grzegorz), Gogół Paweł, Ponurko Mateusz, Sorbian Daniel, Zawolik Damian, Pooch Dominik, Śniadecki Wojciech (od 62 min. Wieczorek Adrian), Stępniak Krzysztof, Lipski Marcin (od 85 min. Woronkowicz Dominik)
Rezerwowi: brak
Nieobecni: Madejek Maksymilian, Pawlicki Tomasz (sprawy osobiste), Sobura Zbigniew (kontuzja)
Żółte kartki: Szczygieł Piotr
Sobotnie spotkanie było testem dla obu drużyn i miało dać odpowiedź na jakim obecnie są etapie. Lepiej ten egzamin zdał nasz zespół, co nie znaczy, że gospodarze wypadli słabo. Wynik spotkania może sugerować, że był łatwo i przyjemnie, ale to tylko złudzenie. Lepszemu naszemu wyszkoleniu technicznemu i taktycznemu gospodarze przeciwstawili ogromną ambicję i wolę walki i różnie to mogło się skończyć, gdyby w naszej bramce nie było niesamowicie dzisiaj dysponowanego Adriana Markowskiego. Swój popis rozpoczął w 5 minucie, kiedy to po stracie piłki przez Damiana Zawolika poszła szybka kontra, ale pojedynek sam na sam z napastnikiem gospodarzy Adrian rozstrzygnął na swoją korzyść. Czasami taka sytuacja dla bramkarza na początku meczu powoduje, że później jest tylko lepiej, a w tym meczu tak właśnie było, bo minutę później po faulu Piotra Szczygła sędzia podyktował rzut karny, który padł łupem naszego bramkarza. Chyba te początkowe niepowodzenia lekko zniechęciły gospodarzy, bo po 15 minutach to my zaczęliśmy dyktować warunki. W 20 minucie bramkarz gospodarzy na raty obronił strzał grającego dzisiaj na prawej obronie Mateusza Ponurko. Piętnaście minut później dopięliśmy swego kiedy to po błędzie obrony i bramkrza Damian Zawolik umieścił piłkę w pustej bramce Kowalewic. Już do końca pierwszej połowy w pełni panowaliśmy na boisku, a dobrych sytuacji nie wykorzystali międzyinnymi: Wojciech Śniadecki i Marcin Lipski. Drugą połowę powinniśmy rozpocząć od podwyższenia prowadzenia, ale Marcin Lipski mając tylko przed sobą bramkarza zamiast strzału wykonał do niego podanie. Gospodarze odpowiedzieli sytuacją sam na sam, ale ponownie lepszy był nasz bramkarz. Nie mający nic do stracenia gospodarze ze wszystkich sił starali się doprowadzić do wyrównania, ale dzisiaj jak to się mówi nasz bramkarz miał "dzień konia" i ze wszystkich opresji wychodził obronną ręką. Szaleńczy wysiłek gospodarzy musiał w końcu przynieść dla nich negatywny skutek, bo od 70 minuty podobnie jak w pierwszej połowie to my zdecydowanie zaczęliśmy przeważać i na efekty tego długo nie czekaliśmy. W 77 minucie po asyście Dominika Kruka, drugi Dominik tym razem Pooch zdecydował się na strzał z około 18 metrów, a że piłka siadła jak to mówią piłkarze na nodze efekt mógł być jeden. Zasłonięty bramkarz nie miał nawet czasu na reakcję i piłka po raz drugi tego dnia wylądowała w bramce gospodarzy. Po utracie bramki widać było jak z gospodarzy szybko uchodzi powietrze. Tuż przed końcem meczu grający trener Grzegorz Szynkowski dobił gospodarzy wykorzystując prostopadłe podanie Dominika Poocha. Może ktoś powiedzieć, że gospodarze mieli więcej okazji do strzelenia bramek, a mecz dla Wiekowianki wygrał bramkarz, ale to chyba nic mylnego, bo jak mawiał klasyk Janusz Studziński, by wygrać mecz to najpierw trzeba nie stracić bramki. Mamy nadzieję, że Adrian w następnych meczach potwierdzi swoją dobrą dyspozycję i będzie kontunował dobrą historię swoich poprzedników, którzy na trwałe zapisali się w kronikach klubu, że wspomnimy tu: Łukasza Szmajdziaka, Adriana Hartleba czy Marka Kapałę. Za tydzień 29 sierpnia o godzinie 18 w Wiekowicach derby powiatu ze Sławą Sławno.